10 lat AZS Winter Cup

Ponad dziesięć lat temu zaczęliśmy realizować pomysł, który – jak widać – okazał się trafio- ny. AZSWinter Cup miał być uzupełnieniem oferty dla studentów narciarzy, którzy wów- czas mieli szansę ścigać się w swoim gronie tylko raz na dwa lata, podczas Mistrzostw Pol- ski Szkół Wyższych (tak się kiedyś nazywały dzisiejsze Akademickie Mistrzostwa Polski). Pierwsze edycje były nie tylko trudne, ale i zu- pełnie inne od dzisiejszych zawodów. Guba- łówka, po jednej stronie stoku narciarze, po drugiej snowboardziści, i tyl- ko jedno wydarzenie na cały sezon. Od czegoś musieliśmy zacząć. Najważniejsze, że po- jawili się ludzie, którzy chcieli z tego skorzystać. Potem już było tylko lepiej i łatwiej. Po dziesięciu latach zmagań wy- daje się, że to AMP-y są pewne- go rodzaju dopełnieniem Aka- demickiego Pucharu Polski w narciarstwie alpejskim, któ- rym stał się dzisiaj AZSWinter Cup. Ale AZS Winter Cup dla mnie to przede wszystkim ludzie, którzy w nim uczestniczą, i ten album jest pewnego rodzaju podsumowaniem, wspomnieniem, ale i podziękowaniem Wam za wspólną przy- godę. O zawodnikach nie będę pisał, bo dalsza część jest poświęcona głównie im. Wymyśle- nie AZS Winter Cup przypisuje się mi, ale de facto to praca zbiorowa wielu osób. Pierwszym jest Robert Krebok, który bardzo zaangażował się w ten projekt i zajmuje się nim do dzisiaj. Krzysztof Całka i jego ekipa z campingu „Pod Krokwią” to nasze podstawowe zaplecze i bez nich nie ruszylibyśmy z miejsca, a i z pewno- ścią nie osiągnęlibyśmy tak wiele. Na nasze szczęście dosyć szybko spotkaliśmy się z Tom- kiem Jarońskim z Fischera – to była prawdzi- edytorial wa lokomotywa. Jego „firmowe” możliwości i serwis, który ze sobą woził, nadały impre- zie wyjątkowy charakter. Jego osobowość, a przede wszystkim „miażdżące” dowcipy, jed- noczyły wszystkich. To wówczas stworzyliśmy hasło „Atmosfera – Zabawa – Sport”, jako do- datkowe rozwinięcie skrótu AZS. Wpisało się ono również w idee tworzenia uczelnianych sekcji narciarskich, którym AZS Winter Cup nadawał sens istnienia. Szczególne wyróżnie- nie należy się sekcjom z dwóch Politechnik – Śląskiej z Gliwic i Warszawskiej. Podobny wpływ na atmosferę AZS Winter Cup mieli również z czasem Skiwojownicy. Pojawiły się nowe miejsca, a z nimi kolejne zaangażowane w sprawę osoby: Piotrek Kalisz i Stożek, Ro- bert Dutkiewicz i Telegraf, Marek Szlachta i Długa Polana, Zbyszek Barabasz i Ustrzyki Dolne. Byliśmy też w Zieleńcu, Szczyrku, Szczawnicy, Jurgowie i w Białce Tatrzańskiej, a przez chwilę nawet na KasprowymWierchu. Za szczególne zrozumienie naszych potrzeb i współpracę dziękuję Jankowi i Wojtkowi Strączkom z Harendy, Mariuszowi Staszelo- wi z Kluszkowiec oraz Polskim Kolejom Li- nowym za Zawoję. Po Fischerze, ale nadal za sprawą Tomka Jarońskiego, związaliśmy się z nowymi partnerami – Dynastarem i Lange, z którymi tworzymy AZSWinter Cup do dzi- siaj. Przez chwilę takim partnerem był też Ski Team.Wyjątkowy partner i porządne nagrody to połowa dzisiejszego sukcesu. Takim part- nerem od lat jest także Bartek Hamera i PM Sport, a w nim m.in . już wcześniej doświad- czony przez AZS Winter Cup Robert Psiuk („Bobic”). Podobne wsparcie i uznanie udało nam się pozyskać wMinisterstwie Sportu iTu- rystyki. Nawiązaliśmy współpracę z panem Andrzejem Bachledą (tak, wła- śnie tym Andrzejem Bachledą) i jego programem Tauron Ba- chleda Ski, zWojtkiemGajew- skim i Marcinem Biernackim – to od nich mamy samochody na nagrody. Jak widzicie, lista osób tworzących AZS Winter Cup jest tak długa, jak każ- da lista startowa AZS Winter Cup, a to jeszcze nie koniec. Nie byłoby tego albumu, jak i wielu wspaniałych zdjęć i rela- cji, gdyby nie NTN, skifoto.pl , Skifighters i Michał Szypliński. Gdyby nie Skifighters, nie byłoby też Skiwojowników. Gdyby nie Skiwojownicy, nie byłoby Skiama- zonek. Gdyby nie Skiamazonki, nie byłoby tak uroczo. A nam nie udałoby się tak wiele, gdyby nie gościna w Hanusinej Chałupie na Harendzie. To tu hartowały się kolejne kadry organizatorów z AZS Warszawa, a wśród nich „Jorgi”, „Burza”, „Ruda”, „Dżasta”, „Pietru- cha”, „Wenc”, „Stefan”, „Kula”, Grzesiek, „Głuchy” i „Mike”. Wszystkim wymienio- nym i niewymienionym dziękuję za wsparcie, pomoc, zaangażowanie, czasami dobre słowo, i zapraszam do lektury oraz wspomnień, z na- dzieją na inspirację w kolejnych latach. Dariusz Piekut AZS Winter Cup dla mnie to przede wszystkim ludzie, którzy w nim uczestniczą, i ten album jest pewnego rodzaju podsumowaniem, wspomnieniem, ale i podziękowaniem Wam za wspólną przygodę. 4

RkJQdWJsaXNoZXIy NDU4MTI=